Menu główne
PATCHWORK
Patchwork -
No tak uszycie go dla niektórych to prosta sprawa, dla innych nieco bardziej skomplikowana. Nie byłbym sobą, gdybym nie zaangażował się w skomplikowane przygotowanie Patchwork’u.
Zaczęło się wszystko niewinnie od spotkania w Zjednoczeniu „Pozytywni w Tęczy” http://www.pozytywniwteczy.pl
Ustaliliśmy, że z okazji Międzynarodowy Dzień Pamięci o Osobach Zmarłych na AIDS (17 maja 2009) happening z Patchwork’iem. Aby impreza się udała namówiliśmy 18 organizacji zajmujących się problematyką HIV/AIDS. Każda z organizacji ma przygotować swój Patchwork w wymiarach 1m x 1m. Sponsorem materiałów była IKEA. No cóż Okło 4 maja okazało się, że metr metrowi nie równy, a my mamy to wszystko naszyć na płachtę 6m x 3m. Wszystkie Patchworki trafiły do mnie do domu nieco ich było zajęły sporo miejsca w mojej sypialni na szczęście nie ze mną w łóżku. Znalazły się u mnie, bo to ja znalazłem krawcową, biedna Kasia i jej koleżanka.
Jak zawieść autobusem 18 małych Patchwork’ów i jedną małą płachtę 18 m2. Najlepszy sposób to wielka walizka na kółkach i taką też pożyczyłem od kolegi i w drogę. Dotarłem szczęśliwie do Kasi, która ujrzawszy walizkę mało co nie zemdlała. Jednak, gdy wszystko wyjąłem nie było to już takie straszne, czyli nie taki diabeł straszny jak go malują. Kasia obejrzała wszystko ze spokojem i cóż zrobi się.
Gdy przyszło do zszywania wszystkiego okazało się, że to karkołomne zadanie i nie takie proste jakby się wydawało. Kasia powiesiła na mnie i na Prezesie Zjednoczenia wszystkie psy z okolicy. Wiem, bo ich już tam nie ma. W ramach rekompensaty dziewczyny wymyśliły, że przydałoby się okna umyć. Wszystko na szczęście udało się zszyć, bez większego uszczerbku dla Kasi i jej koleżanki oraz dla Patchwork’u. Oczywiście odbiór w piątek 15 maja a impreza 17 maja, a tu jeszcze trzeba nabić oczka, by wszystko powiesić na stelażu. No cóż a oczka robią w Wawrze – to szybki przejazd do Wawra. No to udało się dotrzeć. Pan jednak mówi że materiał może nie wytrzymać, my jednak zaryzykujemy. Odbiór dziurkowanego Patchwork’u albo dziś wieczorem lub jutro rano.
Okazało się po godzinie nim zdołałem dojechać do domu, że dziurki gotowe i mogę je odebrać. To cóż mam godzinę by z Chomiczówki dotrzeć na Wawer. Ratuje mnie mój kuzyn, posiadający własne cztery kółka, więc ruszamy. Udało się na 6 minut przed zamknięciem zakładu, ale radocha wracamy do domu z kołderką ( 6m x 3m).
W sobotni wieczór (16 maja) koncert, a w niedzielę trzeba być o 14:30 na pl. Zamkowym, choć impreza dopiero o 16. Na szczęście zawiózł nas z kołderką kolega samochodem, za co z całego serca mu dziękuję. Stelaż postawiony, modły o pogodę zaniesione tam gdzie trzeba, a szczególnie silne modły by wiatru nie było, bo razem z Patchworkiem odleci stelaż.
Impreza trwała około 1,5 godziny. Zapaliliśmy u stóp Patchwork’u 965 świeczek (tyle osób zmarło w Polsce od 1985 roku na AIDS) w kształcie czerwonej kokardki. Impreza się udała.
Po całej imprezie Patchwork wraca do mnie do domu, tu kolejny kolega pomaga mówi, że będzie za 40 minut. No cóż posiedzę sobie z dużą kołderką na pl. Zamkowym. Przyjechał kolega i jemu też bardzo dziękuję za pomoc.
A ja mogłem się oddać przyjemności spacerowania po skąpanej słońcem Starówce Warszawskiej, myśląc o zobowiązaniu umycia okien w pracowni mojej krawcowej.