Wiertony

Idź do spisu treści

Menu główne

FELIETONY CZĘŚĆ 16

PKP - POLSKA KUPA PRZYGÓD ODSŁONA 1




Zdecydowałem się wybrać do mojego Przyjaciela Sławka i jego Rodziny na weekend. Jako, że Sławek mieszka niedaleko Tczewa to wyprawa z Warszawy to spora. Zapowiedzieli mroźne dni, bo od - 20 stopni C do - 30 stopni C, ale co tam jazda w drogę.
Podróż zaplanowałem na 22.01.2010 o godzinie 10:50 pociągiem co to z Krakowa do Kołobrzegu gnał. Jakie miłe zaskoczenie w Warszawie pociąg bez opóźnienia. Usadowiłem się wygodnie no to start. Start był dobry, ale już na kolejnej stacji Warszawa - Wschodnia postój 30 minut, ale cóż tam najwyżej nie zdążę na przesiadkę w Tczewie. Ruszyliśmy podróż była całkiem miła, pociąg średnio załadowany, a konduktor niesamowicie wesół. Okazało się, że tuż przed stacją docelową nie mamy już 10 minutowego opóźnienia, ale za to w moim wagonie odłączą ogrzewanie, bo coś się popsuło, ale cóż zostało mi 30 minut do końca drogi tym pociągiem to, co się przesiadać - wytrzymam.
Dotarłem do celu o czasie, czyli 15:30 i tu niespodzianka, bo w Tczewie mam 25 minut do kolejnego pociągu tylko nie wiem, z którego peronu. Nowy cel rozkład jazdy owszem pociąg wpisany, ale nie ma podanego peronu, to wyznaczam kolejny cel, rozkład jazdy nad kasami i tu znów zaskoczenie nikt nie zaznaczył peronów. Powód podobnież remontują perony. To czas znaleźć informację, ale niestety tą chyba przy mrozach też gdzieś wywiało z dworca w Tczewie. Pozostał mi, więc nasłuch na który peron wjedzie mój pociąg. Udało się w dworcowym zgiełku usłyszałem. No to dalej w drogę. Dojechałem szczęśliwie i to nawet o czasie.
Pobyt u dzieci to super rozrywka i oderwanie od życia codziennego, ale wszystko, co dobre szybko się kończy, więc czas na powrót.
Tym razem startuję z ….. (niech to pozostanie tajemnicą) w kierunku Tczewa. Jest już poniedziałek 25.01.2010. Pierwsza niespodzianka od PKP (tu przypominam Polska Kupa Przygód) to brak kasy na dworcu, więc trzeba wsiąść do pierwszego wagonu i nabyć bilet. Nabyłem bilet do Tczewa, bo tam prawie godzina na przesiadkę. Dojechałem szczęśliwie do Tczewa, no to marsz do kasy. Nauczony piątkową wizytą na tym dworcu i brakiem oznaczeń peronów na rozkładach, zapytałem, z którego peronu ruszy mój pociąg. Czyli start o 13:12 z peronu 4. To mam jeszcze czas by się pokręcić po dworcu, nie jest to Manufaktura w Łodzi, ale zawsze pięć sklepów na krzyż. I nagle jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem mojego kolegę Tadzia, który jest maszynistą. A żeby było jeszcze weselej będzie prowadził ten pociąg, którym ja wracam. Cóż za ciekawy zbieg okoliczności. Od razu dzień w podróży robi się milszy mimo 40 minutowego opóźnienia, ale gdy ma się kontakt z maszynistą to ma się wiadomości z pierwszej ręki.



Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego