Menu główne
ANDY W DRODZE
Moja Mama zawsze twierdziła, że swój swego ciągnie choć nie bardzo wiem czy to można przypisać do takich sytuacji jak ta.
Podróżuję sobie po Warszawie komunikacją miejską, a tam dzieje się bardzo dużo uwierzcie mi.
Wracając kiedyś z pracy około godziny 18 siedziałem sobie tyłem lekko po przekątnej, ale przodem siedzieli dwaj faceci powiedzmy, że nieco nieświeży. Do tego oczywiście na sporym luzie procentowym. Na domiar złego panowie owi zapalili sobie papierosa. Jako, że mam drobny kaszel, więc panowie grzecznie mnie przeprosili za to, że palą. Oczywiście nie omieszkali zgasić papierosa i przedstawić się. Okazało się, że są braćmi i mają na imię Piotr i Paweł.
Po chwili rozmawiali ze mną jakbyśmy znali się od wielu lat. Jakoś tak wyszło, że jeden z nich wysiadł wcześniej, drugi zaś pożegnał się ze mną na pl. Konstytucji
Ach te moje niesamowite spotkania komunikacyjne.