Wiertony

Idź do spisu treści

Menu główne

FELIETONY CZĘŚĆ 6

WYPRAWA DO ZAKOPANEGO


Ludzie na powitanie wiosny topią marzanny, wychodzą na spacery a ja za namową mojego Przyjaciela wybrałem się powitać wiosnę do zimowego jeszcze Zakopanego. Wyprawa zaczęła się w nocy z 20 marca na 21 marca 2009 nocnym pociągiem. Spanie w pociągu to coś, co ledwo pamiętam z dzieciństwa, bo tylko wtedy podróżowałem w ten sposób. Dziwnie śpi się w małym pomieszczeniu, ale taki urok witania wiosny.
Dojechaliśmy do Zakopanego tylko z godzinnym opóźnieniem. Zatrzymujemy się w willi Tatiana, która robi, jako pensjonat. Jak przystało na prawdziwą wiosnę w Zakopanem jest 70 cm śniegu i około -4 stopnie C. Krótki odpoczynek po podróży i wyprawa w teren. Czyli najpierw obiad, oj syty bardzo syty w restauracji Mała Szwajcaria. Obżarstwo to grzech, więc zgrzeszyliśmy, a teraz trzeba, co nieco spalić tych kalorii. Dlatego przed nami wyprawa na Kasprowy Wierch. Wjazd nową kolejką linową. Śmiesznie przechylający się wagonik na każdym słupie trakcyjnym. Dojazd do pierwszej stacji, jeśli wie się, że to pierwsza stacja, a ja oczywiście zagapiony na widoki stałem zamiast przesiadać do kolejnego wagonika jadącego na sam szczyt Kasprowego. Upomniał mnie Pan z obsługi, że to stacja pośrednia i czas wsiadać dalej. To dalej oznaczało coś jeszcze piękniejszego. Najpierw wjazd w chmury niesamowite jakby pływało się w mleku, a gdy już wynurzaliśmy się z tego mleka to piękne słoneczko smagające ośnieżone szczyty. Wysiadka, a tu cień od budynku i zimno w tym cieniu, ale jak tylko udało się dostać na górę wspiąć do słońca to było przepięknie i ciepło. Pod stopami śnieg a u stóp chmury widok niesamowity – widoczny na fotkach. Przepięknie tak daleko od codzienności, od kłopotów i od zgiełku.  Zimno, ale za to bardzo pięknie. Widok zapierający dech w piersiach. Powrót na dół równie efektowny jak poprzednio wjazd. Zmęczeni, ale za to bardzo szczęśliwi wracamy do naszej willi.

Tu wieczór przy kominku i z dobrym alkoholem w ręku. Czas w takich miejscach na błogim lenistwie leci niesamowicie szybko.
Ranek 22 marca to spacer po lekko zachmurzonym Zakopanem kilka fotek w terenie małe zakupy pamiątek. Powrót na szybko do willi oraz pakowanie i wyprawa na dworzec z małym przystankiem na obiad. Niefortunnie w restauracji zasiedliśmy przy piecu – to był błąd okazało się, że jest tam bardzo gorąco. No cóż, ale skoro już rozsiedliśmy się ze Swoimi tobołami to nie będziemy się przemieszczać.
Zbliża się godzina 16 i czas wracać do Warszawy. Zimowe powitanie wiosny w Zakopanem powiodło się, było fantastycznie.
Polecam takie wyprawy.



Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego